s.główna

Nr 43       30 października 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

CO WOLNO TWÓRCY


To już 43. cotygodniowy autorski newsletter. Numer pierwszy ukazał się na początku stycznia tego roku, a ten, który właśnie trafia do Państwa rąk, jest inny od dotychczasowych. I będzie być może ostatnim.


O czym pisałem dotychczas? O literaturze, sztuce, o książkach własnych i moich fascynacjach literackich, o pisarzach, którzy mi od dawna towarzyszą. W tle lub na pierwszym planie przewijali się między innymi: Sándor Márai, Franz Kafka, Cormac McCarthy, Janusz Korczak, Rainer Maria Rilke, Thomas Bernhard. Nie lubię podążać utartymi ścieżkami, namawiałem więc czytelników do zapuszczania się wraz ze mną na obszary przynależne historiom alternatywnym, na przykład stawiając pytanie, czy Hamleta i Sen nocy letniej na pewno napisał Szekspir. Wszak literatura to również prowokowanie odbiorcy. Prowokowanie do stawiania pytań i namawianie do myślenia.


Mam poglądy, również te dotyczące aborcji. Nikomu poglądów nie narzucam, a sam staram się rozumieć racje osób reprezentujących zgoła inne postawy. To oczywista powinność człowieka myślącego. Unikam w życiu publicznym agresji, co dotyczy również własnych wypowiedzi oraz materiałów upublicznianych w mediach społecznościowych. Wierzę, że rola pisarza nie ogranicza się do „lajkowania” komentarzy czy wpisów innych; wpisów, dodajmy, nierzadko fałszujących rzeczywisty obraz w celu wywołania takich czy innych reakcji. Głównym forum do rozmowy z czytelnikami są dla mnie książki. To w nich, a nie w telegraficznych wpisach na Twitterze czy Facebooku piszę o współczesnych zagrożeniach dla narodów i jednostek. To w książkach przestrzegam przed nawrotem nazizmu i antysemityzmu, które dziś przybierają różne polityczne barwy, jakże odległe od oryginałów; ukazuję dyktatorskie zapędy państw, organizacji i środowisk, czasem strojących się w szaty zbawców ludzkości. W powieściach adresowanych do dorosłego czytelnika jak i w tych dla dzieci piszę o sprawach trudnych i czasem celowo przemilczanych. „Dobrze, wiemy, że wojny, choroby i śmierć istnieją, ale czy musi pan takie rzeczy poruszać w książkach dla dzieci? Ja pana książki o Aleppo mojemu dziecku nie przeczytam”. Co mam odpowiedzieć rodzicom piszącym takie słowa? Że wojny i śmierć nie znikną tylko dlatego, że je „ocenzurujemy”? Że rolą pisarza jest podejmować tematy niepopularne nawet wtedy, gdy grozi to utratą popularności? Tak właśnie odpowiadam, bo wtedy jestem uczciwy względem samego siebie. A jednocześnie daleki od narcystycznych postaw głoszących, że twórcy wolno absolutnie wszystko.


Od tygodnia przez Polskę przetaczają się protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, że aborcja z przesłanek eugenicznych jest niezgodna z konstytucją. Nie moim zadaniem jest oceniać zasadność orzeczenia, choć warto zauważyć, że nawet niektórzy konstytucjonaliści niechętni obecnie rządzącym uważają, że TK nie mógł postąpić inaczej. Nie będę też się doszukiwał politycznych przesłanek obecnych protestów, choć są na nich eksponowane hasła i żądania zdające się nie mieć nic wspólnego z dobrem kobiet. Nie będę też mówił o rzeczach oczywistych, a mianowicie, że taka forma protestów to bomba epidemiologiczna, która już niedługo wybuchnie – i nie będzie wybierać ofiar według kryteriów politycznych.


Chcę natomiast zaprotestować przeciwko wulgaryzowaniu języka w życiu publicznym, co ma miejsce z niemałym udziałem części mediów i polityków, oraz aktom agresji wymierzonym w Kościół, obiekty sakralne i to, co ogólnie nazywamy narodowym dziedzictwem, z profanowaniem pomników upamiętniających ofiary wojen i ludobójstwa włącznie. I z przygnębieniem zauważam, że część ludzi kultury daje zielone światło do eskalowania agresji. Czytam mianowicie, że wysadzanie kościołów i fizyczne eliminowanie przeciwników politycznych byłoby formą wyrównywania krzywd. Wpis „polubili” również moi znajomi, których twórczość znam i cenię. Do nich kieruję poniższe słowa, jednocześnie mając nadzieję, że pobudzę choćby do chwilowej refleksji innych, myślących podobnie jak oni.


W protestach biorą masowo udział ludzie młodzi, nierzadko piętnastolatkowie. Młodzież szuka wzorców, i część również w was upatruje autorytetów. Dzisiejsi licealiści pójdą za kilka lat na wybory i być może wybiorą taki świat, na jakim wam zależy. Ale każdy kij ma dwa końce. Szeryf Bell, jeden z głównych bohaterów powieści Cormaca McCarthy’ego To nie jest kraj dla starych ludzi, jest świadomy, że świat, który znał, odchodzi na zawsze, i nie ma złudzeń, że do nowego świata tacy jak on nie pasują. „Rok czy dwa lata temu pojechaliśmy z Lorettą na konferencję w Corpus Christi i dostałem miejsce obok pewnej kobiety, żony kogoś tam. Bez przerwy gadała o prawym skrzydle tego czy tamtego. Nawet nie wiedziałem, o co jej chodzi. Ludzie, których spotykam na co dzień, przeważnie są prości. Zwyczajnie przywiązani do ziemi, jak to się mówi. Powiedziałem jej to, a ona zabawnie na mnie popatrzyła. Pewnie myślała, że mówię o nich coś złego, ale w moich stronach to oczywiście duży komplement. Dalej gadała i gadała. W końcu oznajmiła: «Nie podoba mi się, jak ten kraj jest rządzony. Chciałabym, żeby moja wnuczka miała prawo do aborcji». Odpowiedziałem: «No cóż, droga pani, nie sądzę, żeby miała pani powody do martwienia się o sposób rządzenia tym krajem. Widzę, dokąd zmierza, i nie wątpię, że wnuczka będzie miała prawo do aborcji. Powiem więcej, będzie miała prawo nie tylko do aborcji, ale także do uśpienia pani». Co w dużej mierze przyczyniło się do zakończenia rozmowy”. (Przekład Robert Bryk).


Być może słowa, które napisałem i te cytowane powyżej przyczynią się do zakończenia znajomości z niejednym z Was. Być może przyczynią się do skrócenia żywota newslettera i ten numer okaże się ostatni. Cóż, będzie to koniec newslettera, ale nie koniec świata, jaki znam. Ufam, że w tym świecie mimo różnicy zdań wciąż jesteśmy w stanie ze sobą rozmawiać. Mimo nierzadko krańcowo różnych poglądów możemy pojedynkować się nie na pięści, a na argumenty. Zamiast okładać się maczugami, spróbujmy zagrać w intelektualnego golfa. W tych zawodach trafienie z argumentem do celu wymaga dużo więcej finezji niż wymachiwanie na oślep maczugą. Nigdy nie kończy się rozlewem krwi. I mimo trwania przy odmiennych poglądach pozwala zachować do siebie wzajemny szacunek.










Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.