s.główna

Nr 26       3 lipca 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

PIĄTEK



W ubiegły piątek newsletter nie trafił do Państwa skrzynek. Powód? Dość niespodziewany krótki urlop połączony z wyjazdem. Zawiedzionych wypada mi przeprosić, co niniejszym czynię. W formie rekompensaty oferuję kilka na gorąco poczynionych przemyśleń. Przede wszystkim: poza miastem też jest życie. Biegnie innym rytmem, wyznaczanym nie godzinami pracy, lecz wschodem i zachodem słońca. Wolne od Internetu, krzykliwych reklam, napastliwych wpisów na Facebooku i Twitterowych pseudomądrości. Zamiast połykać serwowaną nam papkę, mamy szansę zdobyć się na próbę samodzielnego myślenia. Poruszać się bez pośpiechu, by nie zadeptać tego, co dla nas samych cenne. I odnaleźć w sobie to, co bez rumieńca wstydu możemy podarować innym. Sobie podarujmy więcej czasu. I bądźmy bardziej krytyczni wobec gotowych rozwiązań i opinii podsuwanych przez innych.

PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i sztuka kupiecka

Mój poczciwy Robinson uznał, że znalazłszy w mej osobie pilnego i zdolnego ucznia, może w nudne wieczory na wyspie kształcić mnie w dwóch dziedzinach, które sam stawia najwyżej.

„Piętaszku – podjął z miną tak uroczystą, jakby zamierzał winem z bananów mnie ugościć – wprowadzę cię w tajniki handlu”.

„Jakże to – zdziwiłem się szczerze – zarzuciłeś już poezję, którąś co wieczór mnie raczył?”

„Durny Piętaszku! Umyśliłem oto dwie pieczenie upiec na jednym ogniu”.

„Dwie pieczenie?”

„Naukę o poezji słowa połączę z wykładami o kupiectwie”.

„Spodziewam się – mruknąłem, nauczony doświadczeniem – że przyjdzie mi słono za obie pieczenie zapłacić”.

Ruchem ręki zmusił mnie do milczenia.

„Poezja – podjął, mocno zezując, co w jego mniemaniu najtrafniej oddaje wyraz uduchowienia na twarzy – jednym uskrzydlonym słowem odrywa nas od ziemi i unosi ku krainie marzeń”.

„A kupiectwo – wszedłem mu w słowo – ciągnie nas za nos ku krainie mamony”.

Wymierzył mi kopniaka.

„Bluźnisz! Tak jak poezja jest najświętszym wcieleniem słowa, tak kupiectwo jest najwyższą formą ziemskiej aktywności”.

„Jeszcze wczoraj gardziłeś straganami i psioczyłeś na ojca, który, mówiłeś, zamierzał unieszczęśliwić cię kupieckim kantorem”.

„Durny Piętaszku! – syknął. – Z bogactwa słów, którym co dzień cię raczę, z rzadka tylko właściwy sens potrafisz wyciągnąć. Słusznie, widzę, uczyniłem, postanawiając twój oporny umysł do myślenia przymusić”.

„Tymczasem przymuszam się, by nie zasnąć”.

„Wysłuchasz próbki mego poetyckiego talentu, to wnet się rozbudzisz. Nadstaw uszu: Uwznioślony denarów i talarów brzękiem, myślą znad bel jedwabiu ku niebu ulatam, ziemskie troski zostawiając głupcom zdjętym lękiem, co w każdym kupcu swej sakiewki upatrują kata... - Przerwał i palec we mnie wymierzył. - Pora na ciebie”.

„Co mam czynić?”



„Próbuj na miarę swych mizernych talentów mnie naśladować, wyszukując najbardziej odpowiednie rymy do moich kupieckich haseł. Gotowyś? Kupiec” – zaczął z przemądrzałą miną.

„Głupiec” – odparłem.

„Kupiectwo”.

„Łupiestwo”.

„Kupić”.

„Ogłupić”.

„Pieniądze!”

„Żądze”.

„Płaskie, nudne i pozbawione polotu – orzekł, patrząc na mnie mściwie. – Nie będzie z ciebie poeta”.

„Ani kupiec – dopowiedziałem z zadowoloną miną”.

O KAFCE NA ŁAMACH WSZYSTKO CO NAJWAŻNIEJSZE




„Lecz literaturą jestem, niczym innym nie jestem i niczym innym być nie mogę” – te słowa Franza Kafki przypominam w artykule o życiu, twórczości, pułapce miłosnego związku, chorobie i wreszcie śmierci autora Procesu, która – to jego własne słowa – jawiła mu się jako wyzwolenie.
Poniżej fragment (całość na stronie WSZYSTKO CO NAJWAŻNIEJSZE ).


W1907 roku w jednym z lutowych numerów berlińskiego tygodnika literackiego „Die Gegenwart” ukazało się omówienie sztuki Franza Bleia, popularnego wówczas pisarza, dramaturga i wydawcy. Tekst kończy się następująco: „Dowodem wysokiego poziomu, jaki osiągnęła dziś niemiecka literatura, jest fakt, że mamy kilku pisarzy zdolnych zaspokoić jej wysokie standardy, takich, którzy ozdabiają najbardziej różnorodne aspekty istnienia swoją sztuką i okrucieństwem. Heinrich Mann, Wedekind, Meyrink, Franz Kafka oraz kilku jeszcze wraz z autorem tej sztuki należą do tego namaszczonego towarzystwa”. Zaiste godne towarzystwo – Heinrich Mann już wtedy był uznanym autorem, Wedekind i Meyrink cieszyli się niemałą popularnością wśród czytelników z kręgu języka niemieckiego. Zaliczenie Kafki do grona ówczesnych tuzów literatury było dla 24-letniego Franza dużym wyróżnieniem. Rzecz w tym, że przyszły autor Zamku nie opublikował do owego dnia nawet jednej linijki, o czym Max Brod, autor tekstu w „Die Gegenwart”, doskonale wiedział.

Młodszy od Kafki o rok Brod miał już na swoim koncie udane próby literackie, pisywał eseje, recenzje, wiersze, w 1906 roku ukazała się jego pierwsza książka. Znajomość Broda z Kafką datuje się od października 1902 roku. Spotykali się niemal codziennie, prowadząc ożywione, niewolne od sporów rozmowy o sztuce, filozofii i literaturze. A jednak dopiero po ponad dwóch latach Kafka zwierzył się przyjacielowi, że też para się literaturą. „Przez kilka lat obcowałem z Kafką, nie wiedząc, że pisze” – Brod wspomina w poświęconej Franzowi biografii, nie kryjąc przy tym, że skrytość przyjaciela wprawiła go w zdumienie, a zarazem wywołała naturalną ciekawość. Dopiero wszakże po wielu usilnych namowach Franz decyduje się pokazać Maxowi kilka utworów. Brod był pod ogromnym wrażeniem tego, co przeczytał. W krótkich tekstach, już wtedy wskazujących na charakterystyczny styl Kafki (spokojna narracja i skrupulatność opisów w zderzeniu z niezwykłością przedstawianych faktów), rozpoznał zalążki talentu na miarę geniusza. Wzmianka w „Die Gegenwart” nie była w żadnym razie „figlarnym żartem”, jak sam Franz to skwitował. Postawienie Kafki w jednym szeregu z ówczesnymi głośnymi ludźmi pióra nie było ze strony Broda przyjacielską przysługą, lecz starannie przemyślaną prowokacją, obliczoną na zwrócenie uwagi świata literackiego na pisarza, który zdaniem Broda zasługiwał na bliższe poznanie.


Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.